W niedzielę 29 V na ostrowskim stadionie odbyły się zabawy ku uciesze Dzieci. Ogólnogminna impreza jest w opisie wcześniejszym. 1 VI zaś rozkręciliśmy ubaw w naszej szkole
........dla naszych dzieci, tych małych....
.....i tych ciut większych, ale jak wszystkie dzieci, kochających balony :-)
Z rana był jeszcze spokój, cisza ..... wszystko "się rozstawiało".......
O 9.00 zrobiło się gwarno, rojno...... od roju pszczelego.....owada wszelkiego była moc...........pszczoły robotnice
....uchachane, tylko ten truteń jakiś taki skrzywiony, pewnie głodny ..... jak zwykle ;-)
Impreza zaczęła się na sali gimnastycznej. Jako że połączyliśmy Dzień Dziecka z Dniem Rodziny.......
......to nasza Asia Gilarska, a potem nasze dzieciska zaśpiewały dla Rodziców i Rodzin piosenkę przy akompaniamencie naszych Boskich Palców ze śmigłem na szyi .....
Odtańczono radosny taniec-machaniec......
.....a potem galopem taniec szalony ..... "belgijka". Najpierw powoli, jak żółw ociężale ...... nieeee, ruszyła dziarsko ta lokomotywa taneczna....
Szybko nabrała wirowańca i tak już do końca, do ostatnich taktów wirowała jak szalona
Teraz ubaw przeniósł się na plac przyszkolny. Imprezę uświetnił Pan Wójt Bogdan Szylar, który przywiózł ze sobą lody (dobre, jadłem ... dzięęęękuuuujeeeemy) i nie tylko .... było odlotowo ;-) Z ramienia naszej Gminy zaszczyciła nas również Pani sekretarz Beata Gałęza.
Na fociach również widzimy Radną Powiatu, Panią Barbarę Stawarz, która zapewniła uczestnikom słodkości ….. jadłem, dobre było .... zginamy gibkie kręgosłupy w podziękowaniach....hmmm, ja wszystko jadłem.
Widać również Panią Beatę Fedyk, dyrektor Banku Pekao BP - tu kilka słów - mieliśmy i stoisko promocyjne banku (na foci poniżej chwilowo z balonami walczył nasz Patryk Lubczyński, bo Dyrekcja banku z dziećmi była). Uczestnicy święta mogli zapoznać się z ofertą banku, a najmłodsi za wiedzę o finansach mogli wygrać nagrody – gadżety. Bardzo dziękujemy Pani za wdrażanie naszych dzieci w świat finansów. Podstawy już mają, działając w szkolnym kole SKO pod opiekuńczymi skrzydłami Pani Ewy Kasiurak, a teraz mogli wiedzę poszerzać.
...... a tutaj poniżej konkurs w walce o gadżety (Mama NIE podpowiada) ...
Podziękowania składamy piękne:
Radnemu i Sołtysowi pod jedną postacią, Panu Pawłowi Siarze, który zasponsorował wodę do gaszenia pragnienia, transport dmuchańca-skakańca, oraz namiot dający schronienie jakże potrzebne przy słonecznym dniu (a miało padać rzęsiście). Dziękujemy również za całą pomoc, jaką nam Sołtys dał od samego rana.
Księdzu naszemu, proboszczowi Robertowi Łucowi za namiot do licytacji dzieł sztuki dziecięcej :-)
Przewodniczącej RR Pani Beacie Blok, która zasponsorowała balony do Ulotnego Napełniacza. Dziękujemy również za caaaałą pomoc udzielaną od rana w przygotowaniach.
Rodzicom i dzieciom za arcyburzliwą licytację.....
...oraz za dzieła sztuki plastycznej na tą licytację.
Baaaaardzo dziękujemy i nisko się kłaniamy.
Cała zabawa po wyjściu z sali gimnastycznej "rozpłynęła się" po wielu punktach, gdzie działo się, oj działo....
Były wspomniane wyżej dmuchańco-skakańce..........
....był salon piękności, gdzie można było na twarz rzucić arcyunikatowy makijaż.........
Balony były......i te napełnione ulotnym nadzieniem ;-).......dmuchaczy było kilku.......Pan Mąż Kierowniczy, Sołtys, nasz Marek ..... dęli w balony aż piszczało....
......i takie balony, co to wodą napełnione były. Fruwały i moczyły wszystko wokoło......
Dla ducha było, ale i dla ciała też.
Bożyszcze Pieca Kiełbasianego dwoił się i troił wespół ze swą Piękną Asystentką......
Pierwsza kiełba była dla mnie......
.....potem już palenisko nie stygło....
Kiedyś mężczyźni kwiaty z miłości dawali (Fredro dlaczegoś w krokodylach gustował, cudak), ale i kiełbasą można wyznać to uczucie...........
W każdym razie, można było przysiąść i zjeść.....
Niektórzy czaili się z jedzonkiem i chowali (przed Admisiem Nienażartym....)......
Niektórzy magazynowali strawę w policzkach.....no chomik jak pragnę zdrowia ;-)
Pani Eugenia nasza, niczym nimfa wodna, działała u wodopoju.....
Popcorn ...... Pani Ewa od Liczb Wszelakich tu się udzielała.....
.......a obok watę na słodko kręciła nasza Pani Marysia od maluchów....
Karuzela miała wzięcie.....
.......zaś Narady Zmęczonych Czarownic (kiedyś zwane sabatami) odbywały sie na pufach (kiedyś na Łysej Górze ....ot nowoczesność).............
"Gwoździem programu" była tajemnicza rura stojąca obok szkoły. Naglę z rury wyskoczył spieniony wąż ....
......plac zaczął powoli przybierać formę wanny z kąpielą ...
napełniał się ......
...aż wypełnił sie cały.
Piana była wszędzie..........
....Mama zawsze pozostanie mamą, nie przejmuj się Michał, Mama zawsze gdzieś się z chusteczką czai i będzie czaiła. Mamy tak już mają ;-) Stary chłop byłem, jak moja mamula do mnie ze ścierką w kuchni startowała, żeby mi paszczę wyczyścić ....
Nie tylko dzieci miały ubaw :-) liczby liczbami, ale Powaga Matematyki gdzieś się w pianie utopiła......
....ale kto powiedział że nauczyciel ma mieć Stalową Twarz?.......
....ta twarz w ogóle to może być dziwna ....... bóbr z rzeki tu się na szybie z rana rozkleił i zęby szczerzy .........
Nastał koniec ...... trzeba było posprzątać ....zaczęła Pani Renata
.....do Której dołączyły szybko dzieci....
Całości od rana przyglądał sie Amator Wszelkiego Jedzenia
Kwestie opieki zdrowotnej mieliśmy zapewnione. Kto się przejadł, mógł iść szukać ratunku u Ducha Służby Zdrowia....tu pilnuje naszego Marka, by Go balony nie porwały....
Dyrekcja ... mająca wszystko na oku.......
........ dziękuje wszyyyystkim rodzicom, nauczycielom oraz pracownikom szkoły za pomoc przy ogarnianiu wszystkiego .... razem wielkie dzieło stworzyliśmy. I ja tam byłem, kiełbasy zażyłem, wodą przelałem i Wam opowiedziałem. Dwie dziurki w nosie i skończyłosie ;-) .....jak to moja Babcia mówiła
.....zmęczeni, ale zadowoleni szczerze......