Z okazji "Święta Lasu" oraz projektu "100 milionów drzew do 2017 roku" Nadleśnictwo Jarosław podarowało naszej szkole grubo ponad setkę drzew. Miejscem ich przeznaczenia-posadzenia było Księstwo Pawła Rojka …..znaczy się Boisko za Wielką Rzeką. Wyparzelisko to straszne, przydałby się tam cień. No to i nasze brzozy, dęby, klony i lipy powędrowały stanąć w szeregach zwartych wokół wspomnianego przybytku sportu tudzież rekreacji. Wraz z drzewkami przybyła ich opiekunka – Pani podleśniczy Magdalena Wąsik, która naukowo opisała cóż to za dziwne stworzenie, to drzewo i że zielonym do góry je wetknąć w glebę należy. Na zdjęciu widać, że nawał wiedzy zgasił Kamila czujność, który zapadł w chwilowy letarg, znaczy się kimnął sobie. Duchami opiekuńczymi naszej akcji była również i nasza Gmina, którą dumnie reprezentowali Panowie Tadeusz Wójcik i Krzysztof Błajdo.
Wspomniany Kamil tak w ogóle miał ważną misję – tulił opiekuńczo do piersi niemowlęta drzewkowe, a boczki osłaniali mu koledzy z klasy uzbrojeni w ostrą broń zamachowo-uderzeniową. W tle widać Władcę Boiska….który smutny, no bo instrumentu nijakiego nie ma, ni klarnetu, ni organów (a muzykant zeń przedni)…..odchodzi ze smętnie zwieszonymi rękoma w siną dal boiska…
Następnie naukowe dzieło wygłosiła nasza etatowa Mównica – Malcelinda.
Potok wiedzy spowodował znieruchomienie oddziału Rydelkowców i Grabowników ……słuchali przemowy Marceliny, niczym rycerstwo Jagiełły na wzgórzach Grunwaldu przed bojem straszliwym, a śmiertelnym. Dominika aż za łepetynę się złapała, bo jej myśli zaczęły wyciekać z głowy strumieniami. Całość cudnym swym słowem zamknęło Ciało Dyrektorsko-Pedagogiczne, które to po perlistej przemowie (Dominika aż się wzruszyła i cichcem łzę ocierała) wysłało wspomniane oddziały zbrojne w rydle i grabie ku ziemi leżącej na obrzeżach cudownego stadionu w celu naruszenia jej struktur przedwiecznych.
Pierwszy cios, jakże zapalczywie zadany, jakże celny, z doskonale wymierzonym kątem natarcia ostrza gleba ostrowiecka otrzymała z Cudownych Rąk………szczęście że naszej Rusałce Leśnej palce zostały, no bo czy ja wiem?....czy Kierownictwo przywykło do rydla….? Ale dzielna Leśnica nie drgnęła nawet ....ufała Władzy – ziemia zafurczała i dół godny studni na Madagaskarze pojawił się jeno mig (dobrze że ludzie z drugiej strony Ziemi nie zaczęli do nas przełazić przez tę dziurę). Kwik straszliwy podziemny był się rozszedł, niczym fala sejsmiczna….wszelka dżdżownica i kret pouciekały w popłochu bez walizek, zostawiwszy obiad na kuchni, taki to był straszny sztych rydlowy. Marcelina aż pięści z wrażenia zacisnęła, wbijając sobie boleśnie świeżo wychodowane paznokcie w rękę (tipsy by tego nie zdzierżyły, widać że swojskie paznokcie, naturalistyczne).
No i tak to obejrzawszy ten praktyczny pokaz z najwyższej półki władania rydlem (starożytna sztuka walki rydeljitsu) młodzież chwacko rzuciła się w wir rycia ponad stu takich studzienek…..gdybym ja się tak zawiesił na tej łopacie jak Marcelina….musiałbym ją odkupić. Marcela ma niedowagę pewnikiem
Nieocenioną pomoc (jak za każdym razem) oddał nam nasz sołtys, Pan Wiesław Storek. Za pomocą swego traktora zbrojnego w zębate brony wyczesał nam teren pod przyszłe zadrzewienie.
Tak więc Radość, która nas nie opuszczała od początku do końca świetliście przeprowadziła nas przez proces zadrzewiania naszej planety. Niech się trzyma zdrowo i niech będzie zadowolona jak Kamil na słitfoci poniżej (pisownia celowo pokaleczona, bo nie lubię tej nowomowy zaoceanicznej).
....wasz Miś-Admiś