Dzień dziecka w naszej szkole.....
.....to w sumie Dzień Rodziny całej...... i w ten sposób już nie pierwszy raz świętujemy. Zabawa rozpoczęła się na naszym słonecznym boisku (było gorąco, to i dziewuchom się dostało, choć to nie śmigus-dyngus) ......
.......od występów szkolnego narybku w formie tańców – śpiewańców. Piękne stroje wykorzystaliśmy z projektu "Poprawa Jakości Kształcenia Ogólnego"
Potem na fachowo przystrzyżoną murawę galopkiem wpadli odrodzeni z popiołów (pod opieką Pani choreograf Teresy Szot) „Ostrowiacy” z zestawem lubelskich podskoków......
Przygrywali im orkiestranci fachowi...
.....pośród których oczywiście nie zabrakło platynowego klarnetu naszego WFPawła.....
Za każdym jego popisem zadęć w ustnik pojawia się potem Wianek Fanek nieodstępujących Go na krok....
Szkoda – ja w minionych epokach grałem na pianinie.....przecie nie będę targał przyczepy ze sobą po pastwisku.
By przybyłych Rodziców i ich pociechy ugościć po staropolsku, nad całością w pocie czoła czuwała prześliczna Kuchnia.....
Dzięki „Anmar’owi” – tu ukłony dla Pana Andrzeja Chołdowicza -
mieliśmy popcorn -
dmuchawce do ślizgania –
oraz kiełbasisko z grilla, oprawę kulinarną do tejże kiełbasy, a i zapić ją było czym dla ochłody. Nad fachowym przyozdobieniem za pomocą ognia zestawu mięsnego czuwało nasze Bożyszcze Dymu i Ognia – Paweł Od’Anki ;-)
Reszty ozdabiania dokonywały nasze cudne Mamy wspomniane wyżej.
Kiełbasa smakowała wyśmienicie …. jaaaa, spokojnie, ale w Niektórych to zew krwi pierwotny się odezwał, i zaatakowano jadłodajnie grupowo....
Potem rwano na kawałki, szarpano mięso bielą zębów swych zacnych.....bezlitośnie. Ale tak ma być, to przecie natura, nie ma co jej blokować, trzeba dać ujście żądzom.....filuternie okiem strzelając....
Wiktoria jeszcze usiłowała zachować pozory i chowała się z mięsiwem za butelką przed wstrętnym okiem fotografa.......ot dama, krępowała się zaborczego błysku swych zębów zatopionych w niewinnej kiełbasie....nie ma się co cykać, trzeba jeść.....
O osłodę całości zadbał nasz Wójt, zapodając lody......a lody to miłość dzieci.....
Olce to aż sprężyny na głowie powstały na baczność z nadmiaru wanilii
Żeby lody nie stopniały, a popcorn się nie przegrzał, cień dawał namiot od Pani Renaty Koralewicz……dzięki stukrotne !!!
By cukier lodowy i tłuszcz kiełbasiany nie odkładał się po próżnicy, zapewniono sporo ruchu i napięcia sportowej rywalizacji. Można było wylać litry potu w rozgrzanej kuli.....
Można było prosto do nosa dostać porcje kisielu z rąk "lekko niedowidzącego" Karmiciela ;-)
Doiło się butelkę ze smoczkiem, tylko w odwrotnie wiekowym kierunku
W ruch poszła i lina – Tsunami Pedagogiczne kontra Ciało Rodzicielskie. Lekko nie było. Kaganek Oświaty płomyk ma delikatny, jak to przy dzieciach potrzeba, ale odlany jest chyba nie z parafiny, a ze stali oświatowej. Jak się towarzystwo zaryło z ostrowiecką madę kopytkami, jak miąchy w rękach wyrobionych kredą przy tablicy spięło......
..... to Rodzice zaczęli orać obcasami rodzimą glebę (biedny Marek będzie musiał potem to wyrównać, bo piłkarze do kretowisk przywykli, ale tak głębokie rany Matce Ziemi zadane są nowością na płycie boiska).
Gra jednak była czysta – sędziowała Władza Najwyższa.....
Zwycięstwo ( no dooobrze, remis) przyniosła nam Husaria Niebiańska w postaci ks. Proboszcza.......no ni diabeł teraz nawet przeciwnikowi nie pomoże....ksiądz podłączył się na końcu, ale zaprawdę powiadam Wam, Ci co są ostatnimi będą pierwszymi ....
W odwodach cichcem przemykała się Zamaskowana Piechota gotowa wesprzeć swego Przełożonego siłą swą czerpaną z mocy Niebios....
Potem na zrytą i skołtunioną ziemię weszli harcownicy z młodszych klas.....Ci wystraszyli już doszczętnie wszelakie dżdżownice (nie glizdy, nie glizdy, no)
Artystycznie też można było się wykazać –
Zaś w kuluarach i przy biesiadnym stole debatowano nad Ojczyzny przyszłością.......
Faaaajnie było ......
dziękujemy Wszystkim Przybyłym, dziękujemy Sponsorom:
Wójtowi Gminy Radymno - p. Bogdanowi Szylarowi, darczyńcy lodowemu
……panu Łukaszowi Dorocie, za obsługę nagłośnienia...
Państwu Anecie i Grzegorzowi Kiełtom za wsparcie finansowe. Także i Panu sołtysowi - Wiesławowi Storek za wsparcie finansowe, a i za takie wsparcie podzięki dla Pana Krzysztofa Dudy. Pani Alicji i Andrzejowi Piotrów za udostępnienie profesjonalnego grilla (którego tak kocha nasz Paweł Od’Anki). Medycznie osłaniała nas Pani Maria Sudoł – dzięki Wam stukrotne – bez Was ni rusz.
Miło jest (choć to znaki umykającego czasu Misiu-Admisiu) że przychodzą do nas nasze Dzieci ze swoimi już dziećmi (no i Ci bezdzietni jeszcze Absolwenci też do nas lgnął..)...to fajnie….łaaaadne dzieci mamy.
Pozdrowinki.......teraz rozmarzonym okiem wypatrujemy wakacji......