• Terenowa konferencja naukowa

          • Szkolne procesy wychowawcze są skuteczne, jeżeli przebiegają w kooperacji z działaniami rodzicielskimi. Tylko Zjednoczone Siły Rodzicielsko-Nauczycielskie są w stanie wynieść na wyżyny świeży i chłonny rozum dziecka.  Aby działania obydwu stron były kompatybilne, należy wypracowywać wspólny front działań, oraz jednakie metody urabiania tychże rozumów. Trzeba tedy zebrać się przy wspólnym ogniu i radzić, dumać o młodzieży chowaniu. Natura zawsze była wielkim bodźcem inspirującym poetów, malarzy, naukowców, takoż i my na natury łonie postanowiliśmy ruszyć z posad bryłę świata i pchnąć nasze działania wychowawcze ku światłu. Światłem był ogień w lesie....stary, najbardziej pierwotny kaganek rozświetlający drogę wszelkiemu stworzeniu z kręgu Homo sapiens, kaganek, który to dowiódł nasz gatunek do dzisiejszego poziomu, a wyprowadził z leśnych pomroczności. Terenowa Konferencja Naukowa rozpoczęła się (jeszcze za światłości panującej na niebiosach.....dzięki temu mogliśmy podziwiać nowe ostrzyżenie naszej Władzy....hmmm, muszę się jednak jeszcze dopytać, czy to czarne, to włosy....frown)

             ......od przewietrzenia rozumów na świeżym powietrzu. Ślizg sań napędzanych dwoma końmi niemechanicznymi.......

            ......skutecznie zainicjował działanie naszych mózgowych łączy (widać narastające skupienie naukowe w oczach tego duetu Rodzicielsko-Nauczycielskiego)......

            Następnie ukryte w wnętrzu naszego zewnętrza akumulatory (tractus digestivus) doładowano cudownym Tworem Kapuścianym i Cudami Przemysłu Wędliniarskiego. Wszystko było obficie zakrapiane.....musztardą i keczupem. Kawa i herbata z...... imbirem i jeszcze jakimiś inszymi pachnidłami rozgrzała ciała i umysły. Tak i wespół z naszymi Rodzicami postawiliśmy polskie szkolnictwo na nogi i pokazali mu nową, świetlaną drogę.....(admiś przeprasza za jakość zdjęć, ale robione bez lampy i z ręki ...)

            Piotrek stał i dumał, dumał..... niejedno już dobre wydumał, to i spokojny jestem o finał tegoż dumania pośród leśnej głuszy.....

            .... a w tle Paweł, wpatrzony w moc ognia intonuje pieśni patriotyczne......harcerska dusza w Nim zagrała.....

            Vaya con Dios dzieci......

            ps - ciekawe kto mnie za to zabijewink

          • Zabawa choinkowa

          • 14 stycznia mielim ubaw choinkowy. Na początku bawiła się młodsza zawartość naszych murów szkolnych. Tańce były, ale i pogoń za pingwinem (jak na zimę przystało) też.

            Potem na salę wkroczyły Starsze Lwy Parkietu......niektóre Kopciuszki to nawet kapcie gubiły w ogniu tańca.......ciekawe czy księcia Swego znalazły....?

            Z początku parkiet był okupowany przez nogi żeńskiej części.....

            Męska część zasiadła do stołów. „Tymbark” poszedł im w głowę – Jasiek cieszył, a Dawid za głowę się trzymał……

            Na parkiecie też nie zabrakło Ciała Pedagogicznego ……to to czarne coś, zapleczem do nas odrócone po lewej stronie na długich nogach, to nasza Plastyco-Muzykalnica......

            Większość jednak ugrzęzła przy suto zastawionym stole......

            Dziękujemy Rodzicom......a ja zrzucam teraz kilogramy tak ciężko wypracowane przez rok .... i stracone w miesiąc świąteczny crying

          • Wyższy stopień wtajemniczenia

          • W naszej szkole gościła tajemnicza „Grupa Zelektryzowani”. Dwóch Czarowników ..........

            ........ przedstawiło spektakl w stylu „czary mary i alchemia”, pokazując niecodzienne eksperymenty ukazujące niby znane nam na co dzień zjawiska, ale…..? No właśnie, niby znamy, ale jak to to funkcjonuje, jak działa, na czym polega ? – nikt się nie zastanawia.

            Dlaczego balonik fruwa na dmuchawie, ale nie ucieka ....?

            Dlaczego chłopaki podpalili nasz stolik (jak go Ewa rozliczy w inwetnarzu teraz?) ....a ten nie spalił się?

            ...a Kacper dmuchał, dmuchał i omal mu nie wyszło wink

            ....dmuchała też nasza Marzena delikatna i Piotrek (mniej delikatny) ....... nałykali sie helu i radochy było po pachy ...

              

            .......balonik z helem długo ozdabiał sufit sali gimnastycznej.....

            Niektóre doświadczenia wywoływały histeryczny grymas paniki na twarzy......Odleci czy nie odleci, jak mu przypalą....?

            ...no i przelewanie z flaszki do flaszki.....wcale nie jest takie proste, jakby sie zdawało.....

            Zabawa z gazami, temperaturą i inne figle fizyko-chemiczne sprawiły nam dużą radość, a i zaciekawienie duże......

              

            .....Martę to chyba ogrom wiedzy niejasnej przygniótł, bo oczęta spuściła i się poddała......

            Byli i tacy jednak, co się z Nauką do walki stawiali.....

             

            Innym przeżyciem naukowym była podróż kosmiczna, w jaką zabrali nas dwaj panowie i Ich planetarium. Magiczna kopuła, która wylądowała w królestwie Wuefisty zabrała nam dzieci .....

            .......kapcie po Nich ino zostały....wrócą, wrócą.....

            .......w przestrzeń naszego Układu Słonecznego, ale i także w dalsze zakamarki Kosmosu. Efekt wspaniały….dzieciom ciężko było potem równowagę złapać na równym terenie. 

              

              

            ......Admiś przeprasza za jakość zdjęć, ale ciemno było, i "z ręki" focie robił. Admiś też naukowiec i pokaz mu sie podobał.....

             

          • Gloria in excelsis Deo

          • Gloria, Gloria !!! .......świętowalim w naszej szkole. Świętowanie zaczęło w zasadzie z początkiem grudnia, a to za sprawą Mikołaja, który przed właściwym sobie terminem wpadł na salę.....

            ........by odebrać paczki przygotowane przez dzieci naszej szkoły....

            …..ale nie odebrał nam zabawek, niczym zbój wszeteczny, jeno jak na dobrotliwego świętego przystało – powiózł je za niedaleką granicę, na Ukrainę ku tamtejszym dzieciom. Nad właściwym opanowaniem radosnego bałaganu czuwała Dyrektorunia nasza.....

            .....która Swym powozem zaprzężonym w kilkadziesiąt mechanicznych reniferów (może obrażam superwóz Władzy, bo pewnikiem ma ich ponad setkę pod maską, ale ja tam się nieeee znam) powiozła cały mikołajowy dobytek na wschód, do punktu zbornego wszystkich świętych....

            Święty też odwiedził i najmłodszych w naszej szkole……

             

            Impreza dziką radość sprawiła Władzy….. jak dziecko, jaaak dziecko....pierwsza gnała do wora z prezentami, po cukierki .....

            Nasze nadworne Cudowne Palce Pawła również poczuły magię świąt......chłop aż wargi zagryzał z radości pomykając po klawiszowych czarno-białych schodach......Mikołaj jakoś tak dziwnie mu się przyglądał, zaraz mu z dzwonka przywali, bo grał i grał, a świętemu pot zalewał oczy....no ale Paweł tak ma, jak poczuje chłód klawiszy, to przechodzi na wyższe stany świadomości i niknie w równoległych światach.....

            Prezenty porozdawano – jedni brali je nieśmiało......

            .......inni zabierali i czym prędzej się oddalali.....

            Jeszcze inni badawczym wzrokiem zgłębiali tajemnice brody…cóż to się tam za nią kryje.....

            Było i  stado, które napadło Świętego w celach grabieżczych.....capnęło podarki i się rozpierzchło.....

            Potem do naszej szkoły przyszła choinka i zrobiło się już całkiem świątecznie.....

             

            A jak choinka, to i bańki choinkowe…… pojechaliśmy prawie całą szkołą do jedynej fabryki tych cudeniek – do Nowej Dęby

             

             

               No i już odpowiednio nastrojeni świątecznie dotarliśmy do kulminacyjnego punktu świętowania – Jasełka. Przygotowała je grupa najmłodszych naszych aktorów pod duchowym przywództwem (i hektolitrami przelanego potu płynącego spod "uczesanej" czarnej czupryny devil) pani Agaty Lisowskiej

            Niestety, głównodowodząca przedszkolem, Pani Ela Pusztuk uszkodziła sobie podwozie i zakuta w gips musiała siedzieć w domowych pieleszach i leczyć element napędzający, czyli nogę. Agata świetnie opanowała problem...

            Do Świętej Rodziny…

            …..przybyła caaaała czereda bajkowych postaci.....

            .....różowa Calineczka....

            ......Kopciuszek i Królewicz.....

            Śnieżka, a i Krasnoludów nie zbrakło...

            Le petit Chaperon Rouge (le petit szaperą róż) z Wilkiem (se potłumaczta)

            Jaś z Małgosią ……oj, dobrze że to rodzeństwo, nie małżeństwo, bo Jej wzrok coś dobrze nie wróżyłby wtedy Panu Mężowi. A tak, brat ….. najwyżej odda ;-)

            Jak i na szopkę przystało – przybieżeli Trzej Królowie....ledwie na wirażu wyrobili....

            Całość muzycznie opanował........no a któżby inny ??? Nasz Błogosławiony między Niewiastami.....popatrzcie.....jest w niebie, oczy zamknął i płynie po bezkresach pięciolinii i kluczy wiolinowych. Wieniec młodych fanek nie odstępuje Go. Kobiety kochają Pawła......gwiazdy Mu przyniosły...

            Do muzycznych wygibusów palcowych naszego maestro chóry anielskie piały Gloryje.......

            ......a rozgwieżdżone niebo tańcowało.....

            Za całość Kierunia nasza podzięki złożyła dzieciom, a Paweł radość swą klaskaniem zmaterializował.....

            Przy tej okazji rozdano należne nagrody za rozmaite konkursy o charakterze artystycznym:

               

                             

                   

            Nad sprawnym przebiegiem całości czuwał dziki zwierz....

            Następnym punktem programu była wspólna Wigilija, przygotowana przez Trzecioklasistów gimnazjalnych....

            Radocha wielka, jedzonko dobre....

            .....Admiś nakarmiony i zadowolony...

            Dziękujemy serdecznie

             

             

             

             

             

          • Konkurs o dobrym biskupie

          • Uczniowie klas 0-III naszej szkoły wzięli udział w plastycznym konkursie przedświątecznym pt.

            Św. Mikołaj z Miry – wrażliwy biskup".

            Konkurs zorganizowało Przedszkole Parafialne w Radymnie. Zgarnęliśmy laury:

            I miejsce – Marcin Gilarski kl. I

            III miejsce – Bartosz Wojtuń kl. II

            Wyróżnienie dla pracy Izabeli Trelki z kl. III

          • Apokalipsa prądowa

          •  

            Dziś zabrakło prądusurprise.

            Straszliwy płacz wystraszonych dziecicrying, szloch nauczycielek ratujących zalęknioną dziatwę, wycie wilków po zagumniach oraz skowyt wiatru wdzierający  się w pustką ziejące korytarze naszej szkoły przeszyły okoliczne powietrze zmrożone śmiertelnym podmuchem zimy.

            Sodoma i Gomora, pandemonium…..sądny dzień …….. wysiadły komputery i wi-fi ……

            Wieeeem, pojechałem po bandzie. Po prawdzie to remontowe prace na drutach okolicznych spowodowały braki w dopływie uporządkowanego ruchu elektronów w przewodnikach ….czyli prąd diabli wzięli. Z odsieczą przybyła nasza rodzima Straż – Dobry Duch prezes Andrzej Chudzik (nie załapał się w ferworze walki z żywiołem na fotkę) wysłał Aniołów swych – Grześka Skrabińskiego i Franciszka Niemca by ratowali białogłowy z opresji i dziatwię w cierpieniu ulżyli. Towarzyszyła Im dzielna Kierownica ....opatuliwszy się w obrus zdarty na prędce ze stołu wybiegła rączo prosto w lodowaty śnieg .......no doooobra, wiem że to poważny i drogi szal, wieeem devil

            Dumnie pierś prężąc chłopy przygonili na swym czterokołowym rumaku…..

             ….i przytargali Maszynę Dobroczyniącą........agregat.

            Wielce był potrzebny, bo jego tajemne moce napędzały maszynerię ciepło tłoczącą w rury naszych kaloryferów........ratując nas przed śmiertelnym wyziębieniem organizmów, czyli głęboką hipotermią.

            Tak sobie teraz patrzę i kolor mi się kojarzy......czerwony wóz, ognisty rydwan z niebios......6 XII.....a może to byli wysłannicy Mikołaja.......tak jakoś krasnoludowo wyglądali ;-)

             

          • Dzień Miśka

          • Zwierz pluszowo-futrzany ma pośród dziecięcej gawiedzi swoje święto....bardzo lubiane....

            ...spokojnie,to nie On wink

            Dzieci zebrała się spora garść.....a miśki dopełniały całości....

            ........i tańce z Miśkami były......

            ...również i konkursy na portrety zwierza z lasu....a właściwie z dziecięcego pokoju, bo tam mieszka....

                    

            ....był i czas, kiedy Misiek twarze zmieniał......

                

            ......nad sprawnym przebiegiem całości czuwały nasze Piękne Konferansjerki.......

            ....pozdrawiam wasz MiśAdmiś

          • W hołdzie Wieszczowi

          • Julia Cackowska.......

            .....hasając i pląsając z wdziękiem na scenie w Radymnie, gładko wyrzucała z siebie głosem pięknym, głębokim i donośnym strofy poezji sławnego wieszcza Mickiewicza Adama. 
            Jak widać już drzwi do kariery artystycznej przed Julią otwarte. Interpretacja utworu została doceniona i wyróżniona przez jury ZSOZIR w Radymnie.

          • Piłka kopana

          • 14 listopada  w Skołoszowie odbył się turniej piłki kopanej o Puchar Tymbarku ......

            - drugie miejsce zdobyliśmy….znaczy się jesteśmy dobrzy i nogi mamy kopne.......

            Jak sprawnie władać nogami i kierować nadmuchany przedmiot kształtu kulistego we właściwym kierunku naucza Posiadacz Cudownych Łydek (obiekt westchnień naszych Pań) – Mistrz Haratania w Gałę - Paweł Rojek......

             

          • zapraszamy wszystkich Rodziców

            na spotkanie 29 XI

            o godzinie

            - klasy 0-3 16.30

            - klasy IV - III na 17.00

          • Święto Odzyskania Niepodległości

          • Piątkowym popołudniem, 11 listopada, świętowaliśmy w naszej Szkole rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę.

            Na ten jubileusz przybyli niezawodni jak zwykle Rodzice i dzieci....

            Przybyli także przedstawiciele naszych Władz: pan wójt Bogdan Szylar wraz z Rodziną, pani radna Sejmiku Wojewódzkiego – Anna Huk, panowie – asystent wójta Błażej Piliszko, radni Józef Blok i Wiesław Storek (będący miłościwie nam panującym sołtysem) wraz z Żoną....

            Na sali było......sympatycznie

                  

            …...a Wszystkich przywitała nasza Kierownica (ciężko wtedy przeziębiona, ale jak widać ze zdjęcia – twarda z Niej kobita i mocno na pięknych nogach stała mimo gorączki topiącej łańcuszek na szyi devil )

            …..potem zrobił się podniosły nastrój, a to dzięki programowi artystycznemu przygotowanemu przez nasze dzieci z klas młodszych…..

            Były poważne śpiewy naszych Pięknych, a i śpiewał nasz Pierwszy Głos Chłopięcy - Kamil Czyż ......Kamilu - sorry - nie mam zdjęcia crying ...odpracuję Ci to w ogródku....

            ….a i na wesoło śpiewano, machając górnymi kończynami......

            Były tańce-hulańce - czyli coś dla kończyn dolnych, bowiem szkoła nasza rozwija wszechstronnie.....

            Na scenie przewijały się różne cuda-niewidy…..były koziołki (choć zboczenie zawodowe Admiśka widziało w nich ….chrząszcze)

            Zajechał na scenę pociąg (z moją ulubioną Lokomotywą)

            .......i była cała czereda różnokolorowych postaci.....

            Wraz z koziołkami (chrząszczami) po scenie powabnie przemieszczała się Syrenka (był moment że Admisiek dostałby po brzuszysku mieczem…..tylko szybkie ruchy jego gibkiego ciała pozwoliły mu uniknąć strasznego okaleczenie ……no doooobra, po prostu miecz się ześlizgnął po pękatym ciele)

            Całością sprawnie dowodzili nasi młodzi konferansjerzy......

            Coś miłego dla duszy wygłosił nasz Wójt......

            …a i miłego dla podniebienia też się znalazło.....

            Także radna Sejmiku Wojewódzkiego, pani Anna Huk umiliła nam wspólne popołudnie......

            Nad całością spokojnego przebiegu całej uroczystości czuwały przeniklwe oczy naszego Pawła, który to jest w naszej szkole specem od obronności wszelakiej i bezpieczeństwa narodowego (prócz uprawiania koszykówki piłką lekarską i rzutu oszczepem na czas).....

            Cała uroczystość była bardzo podniosła, tak bardzo, że nasze bożyszcze hal sportowych aż oczy ku niebu wzniósł, a Duch Opiekuńczy Technicznej Wszechwiedzy oczęta szeroko rozcapierzył w uznaniu dla twórczości dziecięcej.....

            Po występach dziecięcych trochę historii i realizmu wojennego przynieśli nam panowie z Przemyskiego Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej "X  D.O.K."  – Zbigniew Poręba i Rafał Dziuńdzio. Pokazali broń, mundury, narobili hałasu i napędzili strachu jak należy, a i lekcję historii przeprowadzili.

            Zwieńczeniem całej imprezy był kiermasz ciast, za udział w którym Wszystkim Uczestniczącym serdeeecznie dziękujemyheartkiss

            Na początku trzeba było ciast pilnować, bowiem Admiś kręcił się ze swą przepastną gębą wokoło. Strażniczki dzielnie czoła mu stawiały ....no i podskocz Im człeku broken heart

            Niektóre Opiekunki Delicji też miały smaka, ale na razie chodziły tylko z pustymi tackami (i prośbą w oczach), aby ręce czymś zająć i i nie poddawać się słodkim pokusom.....

            Ciasta rozeszły się szybko i sprawiły dużą przyjemność. Szanowni Emeryci naszej Szkoły mieli uśmiech na twarzy (ciągnie do szkoły, ciągnie…ale to dobrze, dobrze, nas to cieszy), a i Mamy miały..... niebo pod opuszczonymi powiekami…

            Po ciastach pozostały jeno skrawki na stołach….i to dopiero było dla Miśka-Admiśka święto.....kto zjada ostatki, ten piękny i gładki ..... i ma wielką.....DUszę cheeky

            Pozdrowiska i podziękowania raz jeszcze - AdMisiek

             

             

             

             

          • Michał i ping-pong

          • Nasz drugoklasista - Michał Sebastyanka, machając ostro okrągłą deską do krojenia obleczoną w gumę .....paletką do tenisa stołowego zwaną, wymachał sobie III miejsce w gminnych zawodach w Świętem. Były to indywidualne potyczki gimnazjalistów. 

            Dziewczyny zza pleców z uwielbieniem na Niego patrzały ;-) ....no przystojny po wychowawcy, coby tu nie mówić ;-) 

            Miszka odebrał Złoty Kielich z nadobnych rąk pani dyrektor Urszuli Serfain.....

            Sam Michał jest sportowo wychowywany przez bożyszcze stadionów, uwielbieńca trybun oraz Wielkiego Maga Klarnetu - naszego Pawła.....

            Michał tak ostro ganiał za tą białą kulką, że niestety migawka aparatu była za wolna ......poruszał się w czasoprzestrzeni w nadkosmicznej prędkości, rozmazując obraz swego ciała na matrycy......

            ...rzadkie chwile były, kiedy Michał spowalniał i wtedy aparat mógł uchwycić Jego medalową postać.....choć niesforna ręka już nabierała prędkości.....

          • Śniadanie daje moc!!

          • Dziś maluchy w naszej szkole prowadziły akcję dożywiania. „Śniadanie daje moc!” …no to fakt, to w zasadzie najważniejszy posiłek. Jesień, kiepska aura za oknem, nawet jeże schodzą się do szkoły na sen zimowy…….

            Począwszy od najmłodszych poprzez klasy I-III pachniało dziś jedzonkiem.

             Do klasy pierwszej z fachową pomocą przybył radosny i rozszczebiotany oddział Mam. Z marszu rzuciły się do roboty…

            W międzyczasie rady plemienne się odbywały z Przywódczynią Stada.....

            Jak nogi odmówiły współpracy, to na siedząco robota szła na przód…

            Koniec końców skończyło się biesiadowaniem przy wspólnym stole...

            ….uprzednio dokonawszy podstawowych zasad pochłaniania posiłku – mycia przednich kończyn…a w zasadzie górnych …..

            Niektórym radocha współbiesiadowania mocno się udzieliła....

            …to pewnie po grzybkach, bo grzybki jak wiemy cudowną moc rozjaśniania myśli mają….

            Cicho w kątku działał oddział Bardzo Soczystych Wyciskarek

            …które to wespół z dziećmi zamieniały owoców masę na cudny sok……


            Po sąsiedzku w klasie u Pani Zosi także odbywały się szaleństwa wokół stołu. Najpierw kulturka, spokój i opanowanie …….soki trawienne buzują już z cicha we wnętrzu człeka….

            Potem jednak szał żerowania ogarnął wszystkich i tych młodszych i tych już mniej młodszych….

             

            Radocha była…..

            ….ostał się ino bałagan twórczy…

            U Pani Celiny dzieci najpierw obdarzyły fotografa promiennym szczerzeniem uzębienia….

            potem już uzębienie zatopiło się w jedzeniu…

            Także najmłodsze nasze pędzle posilały się cudami kulinariów wszelakich....

            Pani też smakowało …..

            Na jedzenie dybali również starsi uczniowie…..

            pojedli, pojedli……a Wika aż książkę do biologii z radością tulić zaczęła, jak brzuch napełniła heart

            Nad całością, otulona w nietoperzowe skrzydła czuwała Matka Renata …… znaki tajemne kreśląc w powietrzu ……a ja uprzedzałem, mówiłem że z grzybkami trzeba ostrożnie….

            Na koniec i Admiśkowi korytko się dostało…….dziękuje serdecznie

            PS.....swoją drogą ciekawe jak to przeżyło nasze Kierownictwo........była w każdej klasie i zawsze przy talerzu....no bo częstowana nie odmawiała ......pewnie teraz leki na wątrobę dożylnie pompuje devil

             

          • Pamięć o Zmarłych

          • Dziękujemy Uczniom i Mieszkańcom naszego Ostrowa

            Dzięki akcji zapoczątkowanej przez panią Annę Huk – radną Sejmiku Województwa Podkarpackiego, dzięki Jej współpracy z Przemyską Kongregacją Kupiecką i Towarzystwem Kultury Polskiej „Zabytek” ze Lwowa nasi Bohaterowie będą mieli światło w miejscu swego spoczynku.

            Zebraliśmy 150 zniczy dla cmentarzy we Lwowie - Janowskiego i Łyczakowskiego. Dziękujemy pięknie wszystkim, którzy dołączyli się do tej szlachetnej akcji, dając tym samym wyraz szacunku dla Polaków spoczywających na wspomnianych nekropoliach.

          • Jesteśmy odpowiedzialni......

          • Był mroźny poranek 28 października Anno Domini 2016. Nasza rodzima gwiazda, Słońcem zwana ledwie miała zamiar wystawić swą twarz zaspaną zza horyzontu, spowita mgłami mroźnymi czyniła to wielce opieszale, tuląc ostatki snu niedospanego w objęciach Morfeusza…..

            Nasza Kierownica wezwała nas przed Swe oblicze. Ująwszy w swe ręce....”Swój róg bawoli, długi, cętkowany, kręty jak wąż boa, oburącz do ust go przycisnąwszy , wzdęła policzki jak banię, w oczach krwią zabłysnęła, zasnuła wpół powieki, wciągnęła w głąb pół brzucha i do płuc wysłała z niego cały zapas ducha ……i zagrała…….”……wzywając nas na konferencję poranną o siódmej, niczym ksiądz dzwonu biciem porannym na Jutrznię swoje owieczki……Wszyscy co koń wyskoczy, zostawiwszy wpół dojedzonej strawy dzban rzuciliśmy się na dźwięk tegoż larum grania ku naszym stalowym rumakom i pędząc niczym Azja Tuhajbejowicz przez zmrożoną ziemię ojczystą ….gnalim.  Gnalim po bezdrożach ku dźwiękom trąby, ku Kierownicy naszej, ku naszej Alma Mater Ostroviensis.

            Sama kierownica wolała się oddalić do Swych pieleszy, by nie mieć konfrontacji ze świeżo przybyłym i niedobudzonym cielskiem pedagogicznymi.....jeno noga piękna śmignęła za drzwiami...

            Niektórzy jeszcze dobrze nie usiedli, a już mieli poranne fazo-schizy i gięło nimi, niczym wątłą brzeziną na porannym wietrze ……a że Marysia jest gibka niczym ta leszczynka, to i miała prawo się gibać na byle przeciągu…..

            Wszelką nerwację rozładowało wejście Celiny…..

            Jak widać, tuli pod sercem Swym tajemne pudełko z Darami Natury……

            ….każdy dostał kawałku grzybka i ............. ciekaaaawe co to za grzyby były? Tak to możemy jeździć co rano.....grzybki-wesołki lepsze od cukierków devil

              

            ……Paweł wytrzeszczył w zdumieniu oczy, jego (niewidoczna na zdjęciu) koleżanka łapała uciekającą niczym karuzelę głowę.....

            .....a Renata diabły widziała…Ona woli grzyby w barszczu….żute na surowo sprowadzają na Nią Armagedon i ku czeluściom smolistym, a siarczanym dymem zmąconym Ją wiodą …..spokoojnie, na zapleczu ma Duchową Tarczę …Wikary ze złym da sobie radę…

            Kres temu pandemonium na szczęście położyła osoba naszego Proboszcza, przed którym wszelka gadzina niknie w otchłaniach piekielnych i zło wszelakie pod butem w miazgę siarką śmierdzącą się zamienia…..apage satanas (specjalnie piszę małą literą, bo siarkowodorowe ścierwo ogoniaste na dużą nie zasługuje).

            Od razu spokój zapanował. Jeszcze tylko Zosia usiłowała dalekowzrocznym spojrzeniem nawiązać telekonferencję z obcymi cywilizacjami …..ale i Ją po mocnej kawie odpuściło…kubek jak widać solidny, grzybkową zupkę rozcieńczył znacząco....

            Niektórym to nawet w drugą stronę odwaliło…..Paweł młody, to i jeszcze Mu po szkole zostało. Jak widzi szkolną władzę, to udaje że czyta...nasi uczniowie też tak mają....

            Zaczęlim radzić, a w zasadzie to się szkolić w kwestiach odpowiedzialności karnej......ja jestem odpowiedzialny....

            Nie będę tutaj komentował przepisów, bo i tak już wystarczająco głupot napisałem......W każdym razie jakakolwiek zbieżność powyższych historii z realnymi osobami jest aaabsolutnie nieprawdziwa, to czyste fantasmagorie Miśkaadmiśka, który złapał fazę i coś napisać musiał, któremu jak widać na zdjęciu....no dobra, co by nie było - przynoś Celinko te grzybki częściej, przynoś wink.......a my wyszkoleni rozeszliśmy się po klasach, niosąc kaganek oświaty gorejący ostrym płomieniem........siarkowodór pali się dobrze......

            Arrivederci amore

             

             

          • Pasowanie narybku

          • 18  X 2016 odbyło sie uroczyste pasowanie na ucznia.

            Na początku złożono uroczyste przyrzeczenie ..................

            .............w obecności pocztu sztandarowego ........

            ......potem była część artystyczna........

            ......i były wygibasy artystyczne w wykonaniu naszych nowych piskląt......

            ....a także tych ciut starszych...........

            Oczywiście bez wsparcia "podpowiadaczy" nie obyło się. Wspomaganie ze strony pani Marii - wychowawczyni przyszło w porę

            Pięknie było, sympatycznie, co z resztą widać ........Opiekunki i Przewodniczki stad zadowoloooooone heart

            Podobało się również licznie przybyłym ........

            .......były podarunki na nową drogę życia................

            .......sporo tego było i z rąk drżących leciało .....trzeba było znowu interwencji Wychowawczyni .................

            ..........a teraz plejada świeżo zaprzysiężonych.............

             

             

             

            ..................a moje dzieci ................uuuuu, te to dawno pasowane były .......teraz Ich dzieci na środku stoją, a ja mam szkolne wnuki wink ...........oto moje Ślicznoty heart

             

          • Święto cielska pedagogicznego

          • 14 X świętowaliśmy jak na jesień przystało – Dzień Nauczyciela …….niby Dzień Edukacji Narodowej, ale ja wolę tę pierwszą nazwę......

            Zebrało się ludzi sporo.......

            Obecnością swą zaszczycili nas nasi kochani Emeryci (nagadać się nie mogli….a na dzieci to fuczeli kiedyś, jak te gadały)

            …a pośród Nich, nasza Pani Synus ………Jej „szkolne wnuki” do naszej szkoły już biegają.

            Przybyły i nasze kochane Władze – pan wójt Bogdan Szylar i przewodnicząca Komisji Oświaty – pani Małgorzata Lichwa. Także nasz sołtys – pan Wiesław Storek nas odwiedził.

            Wszystkich powitała nasza Kierownica.....co raz lepiej ej idzie praca z mikrofonem ....za rok - Eurowizja!!!

            .........która z czasem utonęła wśród kwiatów …….

            Kwiatami obdarowani zostali również przybyli Emeryci i nasze Władze

             

            Spotkanie uświetnił program artystyczny-poważny....

            ........i taki z lekka "na humorku".....

             

                

            Kierownica dostała zestaw ratunkowy dla nauczyciela, który to pomaga przetrwać w rozmaitych sytuacjach.....

            Dzieciska dostały słodkości od Wójta …….ja się załapałem też, nie dałem sobie odebrać......devil

            Podobało się wszystkim…..u jednych wywoływało uśmiech

             

            ….u innych zadumę

              

            Ale zaduma towarzyszyła też i spotkaniu pokoleń………ciekawe o czym myślą?.......a o czym tu dumać......?

            .............tak, tak moje drogie ........to ciężki kawałek chleba..........

          • Soczyste soczki

          • Jak to na jesieni bywa, czas zacząć przygotowania do zimy. Zdrowie trzeba wzmocnić, a nic tak dobrze nie robi, jak szklanica prawdziwego, najprawdziwszego soku od naszych szkolnych Witaminek......

            Pani Celina i jej pisklaki wraz z Mamami tłoczyły życiodajne płyny w warzyw i owoców rozmaitych.....

            Ubawu było po pachy, bałagan zwany twórczym był również....

            Soku popiła cała szkoła……

              

            By dopełnić wszelkich czarów prozdrowotnych, nie mogło i ruchu zabraknąć.

            Soczkowe Dzieci fikały …..

              

            ......... i ich Mamy Soczyste wespół z nimi kicały na skakankach i inne takie tam fiku-miku…..

              

              

            Pani Celina też nadwyrężała ochoczo Swój kręgosłup…..

            Cicho, z zazdrością patrzył na gimnastyczne wygibusy nasz W(F)ładca Sali – Paweł......

            ….i Kaśka z nostalgią popatrywała i tęskniła za czasem, kiedy jej stareńkie kosteczki tak fikały ;-) ….żartuuuuje, Kaśka też rączy skakun jest wink

            ........zdrowo było, pysznie, bo i to pomieszanie z poplątaniem marchewki i jabłek to ekstra mieszanka. My sie zimy nie boimy i zaraz jej manto spuścimy. 

             

          • Z wizytą w wojsku

          • 3 października 2016 w Przemyślu odbyły się Dni Otwarte Koszar 5 Batalionu Strzelców Podhalańskich.

            Nasze dzieci miały możliwość zapoznania się z podstawowym sprzętem i uzbrojeniem żołnierzy. Największym zainteresowaniem w ten pochmurny i zimny dzień cieszyła się wojskowa grochówka (napawa mnie to cierpieniem, bo mnie nie było - Misiekadmisiek).

            Strach blady padł na nasze wschodnie pogranicze, bo broń dostała się w waleczne ręce Ostrowiaków. Pawła naszego, specjalistę od obronności w szkole i celnych szpulnięć granatem musiało dwóch żołnierzy zdzierać z czołgu ….zacisnął zęby i trzeba go było grochówką skusić do zejścia na ziemię.

            Jasiek był za długi do czołgu ……zaklinował się i przez lufę Go wyciągali.

            Mniejszy Jasiek uzbroił łepetynę w antypociskowy garnek i gotowy był wyruszyć do walki.....

            Strach blady padł na okolicę, a syreny alarmowe złowrogim skowytem kazały wszytkiemu co żywe ciasno do ziemi przywrzeć, gdy nasza Gienia dorwała karabin …….okien w okolicznych domach już nie ma.....czy ten pan z tyłu jest .....nikt nie wie....

            A tutaj Najpiękniejsze Cztery w Naszej Szkole ……..jednej (te bez kurtki) w prezencie wojsko zafundowało potem depilację całościową....dziękujemy :-) 

            Ogólnie to fajnie było, żołnierze kilka dni nie mogli do siebie potem dojść. Usuwanie szkód trwało do 9 X.

            ….a przy okazji i ja się pochwalę ……mój Dziadek Tadeusz też był Podhalaninem, a co......

            To małe w tym berecie cudownym ….to mój Tato. Przy nich Babcia…….obydwoje po wojnie byli nauczycielami (a Babcia na wojnie – pseudo „Olcha”)……no to koniec chwalenia się.....

            Wasz Admisiek

    • Kontakty

  • Galeria zdjęć

      brak danych